sobota, 25 stycznia 2014

Grigorij Jakow dalej zwany Mrocznym wędrowcem (Journey to the last hope)

Mężczyzna wszedł do karczmy i od razu skierował swoje kroki w kierunku właściciela. Oberżysta od razu zaczął przyglądać się osobnikowi który przekroczył próg jego własności. W głębi duszy czul że może on sprowadzić na niego i jego oberże wiele kłopotów. Miał racje.Długo nie czekał na wydarzenia które na długie lata zmieniły nieskazitelną opinie o jego barze. Mężczyzna bo odebraniu zamówienia zapłacił jeden talent. Jak na tamte czasy byla to niebotyczna suma. jeden talent było to 6 tys drachm. Dla porównania jeden pachołek na polu pracował za 5 drachm rocznie.
- Nikt nie ma mnie niepokoić. Jasne? - powiedział niskim nie znoszącym sprzeciwu głosem. Barman natychmiast zgarnął monetę zanim ta uderzyła o blat. Zwróciło to uwagę niektórych osób. Szczególnie ze barman nie słynął z pazerności.w Karczmie zaczęły się szepty.
- Tak Panie - Barista ukłonił się mężczyźnie, nie zwracając uwagi na szepty, i wskazał mu miejsce w którym mógł spokojnie zasiąść. Miejsce przypadło mu do gustu ze względu na to, że mógł z niego obserwować wszystkich wchodzących i wychodzących z baru.
Minęło kilka godzin a mężczyzna nawet się nie poruszył. Nie tknął nawet zamówionego przez siebie trunku. Faktycznie nikt go nie niepokoił. Jego spokój zakłóciło nagłe wejście kilku mężczyzn. z tej grupy interesował go jeden. Wysoki, bardzo dobrze zbudowany dryblas o długich spiętych w kok blond włosach. Osobnicy którzy kręcili się obok niego wyraźnie rozglądali się szukając odosobnionego miejsca.Blondyn rozejrzał się po ludziach siedzących w barze, gdy nie dostrzegł nikogo znajomego usiadł we wskazanym miejscu i zawołał Karczmarza. Złożył zamówienie i rozluźnił się trochę. Zaczęli spokojnie rozmawiać tak by nikt poza nimi ich nie słyszał.

Tak zapewne brzmiał by ten fragment o mrocznym wędrowcu, gdyby tylko ktokolwiek przeżył masakrę jaką rozpętał Grigorij. Dlatego pozwolę sobie opowiedzieć ją ja. Tak to ja zapłaciłem Talenta Barmanowi. była to zapłata za to co wydarzyło się potem. A dalszy ciąg historii brzmi tak.

Wstałem i podszedłem do Blondyna.
- Witaj Nikodemosie. - szyderczy uśmiech jaki zawsze pojawiał mi się na twarzy przed każdą walka jeszcze nie był dla nikogo widoczny spod kaptura. Blondyn spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami i spiął się - Witaj nieznajomy, skąd znasz moje imię- zapytał dyskretnie dając znać swoim ziomkom aby byli w gotowości.
-Widzę Braciszku że moja sława jest znacznie mroczniejsza niż tego oczekiwałem - zaśmiałem się - chowasz się przede mną, jak kiedyś za spodniami Ojca - mówiąc to powoli zdjąłem kaptur z głowy i pewnym ruchem unieszkodliwiłem dwóch pachołków mojego rodzonego Brata. W jego oczach dostrzegłem niewyobrażalny strach. - A może zasłużyłem sobie na taka opinię - zaśmiałem się a blizna którą miałem na twarzy wykrzywiła się przybierając naprawdę okropny wyraz

Złapałem Blondyna za włosy i przycisnąłem go do stołu, po jego pachołkach pozostały jedynie 4 trupy. - Mówiłem Ci braciszku że cie dorwę na końcu, byś wiedział co cię czeka słysząc o kolejnych okrutnych morderstwach naszych  Braci. - zaśmiałem się złowieszczo, wbijając swoje palce pod żebra dryblasa
- Ale bracie mój - Nikodemos zaczął łkać - Dlaczego? Powiedz mi Mar... - w momencie gdy ten chciał wymienić moje prawdziwe imię zwinnym ruchem wbiłem swoje pazury w jego szyje i zaciskając pięść na jego krtani pociągnąłem ja do siebie wyrywając ją.
- Nikt nie pozna mojego dawnego imienia. - warknąłem i przybrałem postać istoty którą stałem się przez moich braci i ojca Lycaona. - To za to kim się stałem - warknąłem i ruszyłem w tłum ludzi próbujących wydostać się z baru. wpadłem w szał nie do opisania. Nie przeżył nikt. W końcu nie mogłem pozwolić sobie na choćby jednego świadka.

To jest tylko jedna z mrocznych historii które za sobą zostawiłem.

Imię: Grigorij Jakow (jest to imię przybrane jak wynika z Historii)
Pseudonim: Mroczny Wędrowiec
Wiek: hmm Ciężko określić gdyż Gri urodził się w mitycznej Arkadii a żadne zapiski na jej temat zniknęły wraz ze śmiercią samego Lycaona i państwo umarło na kilka stuleci. Najstarsze zapiski odrodzonego paśtwa Arkadyjczyków datowane są na II tysiąclecie p.n.e 
Rasa: Wilkołak
Charakter: Jest osobą niezwykle żywiołową biorąc pod uwagę bagaż doświadczeń. A ze względu na pozycje jaką zajmuje w hierarchii wilków nie ma lekkiego życia. Mało kogo wpuszcza do swojego świata, a to ze względu na to że ciężko mu zaufać komukolwiek. Czasem zdolny jest do szlachetnych celów, jednak tylko wtedy gdy może wyciągnąć z tego zysk. Jak widać jest on pełen sprzeczności.
Sama osoba jest otoczona aurą mroku, co skutkuje tym że wielu ludzi zwyczajnie się go boi, co nie ukrywa mu pasuje i jest  zarazem przydatne.
Człowiek: 
Wygląd: 

Co tu dużo mówić dobrze zbudowany mężczyzna przyzwyczajony do życia w naturze. Na twarzy ma paskudną blizny jedną pamiątkę po swoim ojcu którego zamordował, drugą jak po poparzeniu. Najpaskudniejszą część blizny ukrył maską. większość czasu skrywa twarz pod głębokim kapturem swego mnisiego płaszcza. 






Dośc biegle posluguje sie magia druidów i demonów. długie lata nauki nie pozostaly bez dorobku lecz głównie poświęcił sie sztuce której jest stwórca. Demonologia magia która posluguje sie niezwykle biegle i nie ma mu rownych. w koncu sam jest stworca tej sztuki. stworzyl; ja jak mozna sie domyslic z polaczenia magii druidystycznej i demonicznej. potrafi przywolywac rozne stworzenia czy inne demony. 
Wilkołak:
Wygląd:
Pod postacią wilka jest dużo wyższy od człowieka. Ma ogromne, ostre pazury i przerażające kły. Jego sierść jest czarna. Dorównuje siłą i zwinnością Wampirom. Lecz po pomocy przy budowie drugiej wierzy, znacznie osłabił swoje ciało, gdyż oddał temu przedsięwzięciu spore zapasy energii życiowej. Mówiąc krótko postarzał się znacznie co wpłynęło na jego szybkość i zwinność.  Dlatego też zaczął zaciągać nauki u Callisty i uczy się posługiwać magia w wilczej formie. Póki co potrafi wskrzesać spory płomień i zmusić rośliny do wzrostu, co okazało się niejednokrotnie pomocne. 


Umiejętności: 
Zapach Krwi - po przemianie wyczowa istoty zywe z odleglosci kilku metrow. nie muszac ich widziec. 
Wycie Sfory - Jako przywodca stada gdy tylko zawyje wszystkie wilki z okolicy zaczynaja wyc. wywoluje to strach u smiertelnikow. 
Magia druidów i demonów w szerokim spektrum, a Demonologia perfekcyjnie. (w postaci ludzkiej)
Zalety i umiejętności
Pazury Wilkołaka mogą rozerwać praktycznie wszystko.
Wytrzymałość: Wilkołaki są odporne na zwyczajną ludzką broń.
Prędkość: Wilkołak jest niezwykle szybki i zwinny, szczególnie, gdy porusza się na czterech kończynach.
Siła: Wilkołak znacznie przewyższa siłą przeciętnego człowieka. W swojej ludzkiej formie również jest bardzo silny.

"Wbrew powszechnemu przekonaniu, Wilkołaki po śmierci nie wracają do swoich ludzkich postaci. Zanim ciało likantropa zostało odniesione do spalenia, miałem chwilę by przyjrzeć się jego stygnącej formie. Zęby, zabrudzone krwią żebraków, były przerażające, ale jego pazury zszokowały mnie jeszcze bardziej. W swoim życiu widziałem jak Wilkołaki walczą z golemami, atronachami i innymi istotami, których zwyczajna broń się nie ima. Doszedłem do wniosku, że ich pazury służą im za naturalnie zaklętą broń."

Skoro mowa o zabijaniu? to 

Słabości i wady:
- Srebro: Bronie wykonane ze srebra zadają Wilkołakom bardzo duże obrażenia.
- Łaknienie Krwi: Wilkołaki stale odczuwają chęć zabijania.
- Jako Postac ludzka ma ograniczone zasoby magiczne. niestety pozwala mu to na niewiele gdy wyczerpie wlasna energie musi zaczerpnac jej z otoczenia. gdy kozysta z kolejnych czarow ziemia w okol niego obumiera im dalej obumiera tym dluzej zajmuje mu zebranie energii. 

Stanowisko: Trener Grupy Ognia

Motto: 
- "Trening czyni mistrza, lecz pamiętaj każdego mistrza uczeń może przerosnąć"
- " Czy doprawdy tak duża różnica jest między wilkiem, który staje się człowiekiem, a człowiekiem, który staje się wilkiem? Czy człowiek z tego powodu Traci duszę?"

Jak znalazłem się w Grupie? Hmm jeśli pozwolicie opiszę tą kwestie niebawem. w sumie wszystkie opowiadania będą w pewnym stopniu opowieścią o tym jak się tu znalazłem