- Nikt nie ma mnie niepokoić. Jasne? - powiedział niskim nie znoszącym sprzeciwu głosem. Barman natychmiast zgarnął monetę zanim ta uderzyła o blat. Zwróciło to uwagę niektórych osób. Szczególnie ze barman nie słynął z pazerności.w Karczmie zaczęły się szepty.
- Tak Panie - Barista ukłonił się mężczyźnie, nie zwracając uwagi na szepty, i wskazał mu miejsce w którym mógł spokojnie zasiąść. Miejsce przypadło mu do gustu ze względu na to, że mógł z niego obserwować wszystkich wchodzących i wychodzących z baru.
Minęło kilka godzin a mężczyzna nawet się nie poruszył. Nie tknął nawet zamówionego przez siebie trunku. Faktycznie nikt go nie niepokoił. Jego spokój zakłóciło nagłe wejście kilku mężczyzn. z tej grupy interesował go jeden. Wysoki, bardzo dobrze zbudowany dryblas o długich spiętych w kok blond włosach. Osobnicy którzy kręcili się obok niego wyraźnie rozglądali się szukając odosobnionego miejsca.Blondyn rozejrzał się po ludziach siedzących w barze, gdy nie dostrzegł nikogo znajomego usiadł we wskazanym miejscu i zawołał Karczmarza. Złożył zamówienie i rozluźnił się trochę. Zaczęli spokojnie rozmawiać tak by nikt poza nimi ich nie słyszał.
Tak zapewne brzmiał by ten fragment o mrocznym wędrowcu, gdyby tylko ktokolwiek przeżył masakrę jaką rozpętał Marcus. Dlatego pozwolę sobie opowiedzieć ją ja. Tak to ja jestem owym Marcusem, tak to ja zapłaciłem Talenta Barmanowi. była to zapłata za to co wydarzyło się potem. A dalszy ciąg historii brzmi tak.
Wstałem i podszedłem do Blondyna.
- Witaj Nikodemosie. - szyderczy uśmiech jaki zawsze pojawiał mi się na twarzy przed każdą walka jeszcze nie był dla nikogo widoczny spod kaptura. Blondyn spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami i spiął się - Witaj nieznajomy, skąd znasz moje imię- zapytał dyskretnie dając znać swoim ziomkom aby byli w gotowości.
-Widzę Braciszku że moja sława jest znacznie mroczniejsza niż tego oczekiwałem - zaśmiałem się - chowasz się przede mną, jak kiedyś za spodniami Ojca - mówiąc to powoli zdjąłem kaptur z głowy i pewnym ruchem unieszkodliwiłem dwóch pachołków mojego rodzonego Brata. W jego oczach dostrzegłem niewyobrażalny strach. - A może zasłużyłem sobie na taka opinię - zaśmiałem się a blizna którą miałem na twarzy wykrzywiła się przybierając naprawdę okropny wyraz
Złapałem Blondyna za włosy i przycisnąłem go do stołu, po jego pachołkach pozostały jedynie 4 trupy. - Mówiłem Ci braciszku że cie dorwę na końcu, byś wiedział co cię czeka słysząc o kolejnych okrutnych morderstwach naszych Braci. - zaśmiałem się złowieszczo, wbijając swoje palce pod żebra dryblasa
- Ale bracie mój - Nikodemos zaczął łkać - Dlaczego? Powiedz mi Gr... - w momencie gdy ten chciał wymienić moje prawdziwe imię zwinnym ruchem wbiłem swoje pazury w jego szyje i zaciskając pięść na jego krtani pociągnąłem ja do siebie wyrywając ją.
- Nikt nie pozna mojego dawnego imienia. - warknąłem i przybrałem postać istoty którą stałem się przez moich braci i ojca Lycaona. - To za to kim się stałem - warknąłem i ruszyłem w tłum ludzi próbujących wydostać się z baru. wpadłem w szał nie do opisania. Nie przeżył nikt. W końcu nie mogłem pozwolić sobie na choćby jednego świadka.
To jest tylko jedna z mrocznych historii które za sobą zostawiłem.
Nazwisko: Nieznane (może ze względu na to ze w czasach kiedy On się urodził nie nadawano nazwisk)
Rasa: Urodził się jako człowiek. Aktualnie jest Wilkołakiem
Wiek: Trudno określić, jedyne co wiedzą o nim bardzo nieliczni to, to że był synem Lykoana króla Arkadii (wybaczcie użycie historycznej nazwy państwa i postaci jeśli będzie to kłopot wymyślę coś innego, choć uargumentować mogę swój wybór tym, że jest to postać i państwo z Mitologii jednakże nie znalazłem żadnego udokumentowania iż ta osoba faktycznie żyła ) którego czas panowania nigdzie nie jest podany. Sądząc po tym jest on naprawdę starym osobnikiem i jednym z pierwszych przedstawicieli swojej rasy.
Zajęcie/Profesja: Jako wysoko urodzony nie zna się na rolnictwie czy jakiś konkretnych rzemiosłach. Jednakże przez lata które już spędził wśród ludzi przyuczył się pewnych, nazwijmy to, zdolności. Od kupców nauczył się sztuki perswazji i wpływania na ludzi. Od złodziei bezszelestnego poruszania, Natomiast lata spędzone u swoich braci i wiecznych zapasach nauczył się całkiem dobrze walczyć. Ostatnią ze zdolności ćwiczy nieustannie kierując się nauką swego ojca, "Trening czyni mistrza, lecz pamiętaj każdego mistrza uczeń może przerosnąć". nieustanne treningi prowadzi aby nie spotkać na swej drodze nikogo lepszego w szermierce czy skrytobójstwie. Wszystkie te zdolności pokierowały go na drogę którą pokochał do granic swego jestestwa. Został morderca na zlecenie. Zamorduje każdego za kogo sowicie mu zapłacą. Dotąd nie zawiódł nigdy, On po prostu kocha to co robi.
Pochodzenie: Jak już wspomniałem wcześniej urodził się w Arkadii które zginęło z map wraz ze śmiercią króla Lycoana.
Wygląd:
Charakter: Jest osobą niezwykle żywiołową biorąc pod uwagę bagaż doświadczeń. A ze względu na "zawód" jaki obrał nie miał lekkiego życia. Mało kogo wpuszcza do swojego świata, a to ze względu na to że ciężko mu zaufać komukolwiek. Głównie podąża za pieniądzem, jednak nie jest to jego priorytetem. Czasem zdolny jest do szlachetnych celów, jednak tylko wtedy gdy może wyciągnąć z tego zysk. Jak widać jest on pełen sprzeczności.Sama osoba jest otoczona aurą mroku, co skutkuje tym że wielu ludzi zwyczajnie się go boi, co nie ukrywa mu pasuje i jest zarazem przydatne w jego zawodzie.
UWAGA! Zapomniałem opisać kilku kwestii w związku z moją postacią. dlatego też zaznaczam ze KP będzie ulegało zmianom. oczywiście wszystko bedzie poprzedzone albo gra pod kp albo opowiadaniami wyjaśniającymi owe zmiany
(Zawsze chętny do wątków, jednak wolałbym żeby to inni zaczynali. Nie widzę problemu jeśli moja postać pojawi się w czyimś opowiadaniu, jednak proszę o zachowanie jego ogólnego charakteru i zachowani. Zawsze dobrze jest zobaczyć jak inni postrzegają moją postać a zapewne może to być odmienny pogląd niż mój. )